Adam Pawłowski – blog historyczny

18 lutego 2015

O granicach absurdu, czyli w 16 % gospodarstw domowych nie ma żadnych książek

Opublikowano: 18.02.2015, 13:34

Zbliżający się 3 marca to dla nas data szczególna. Dla nas czyli wszystkich piszących (nie tylko literaturę piękną, ale również tematykę historyczną) i czytających lub z drugiej strony dla nas odpowiadających za czytelnictwo w Polsce (to akurat piszę jako nauczyciel-bibliotekarz). 3 marca to wielkie święto, rocznica, Międzynarodowy Dzień Pisarzy. Warto więc skorzystać z okazji i pochylić się nad ustawicznym w Polsce w ostatnich latach problemem polegającym na spadku poziomu czytelnictwa. A problem ten jest istotny nie tylko dla samego państwa. Również ważny jest dla pisarzy, którzy tworzą przecież dzieła nie po to, aby stały zakurzone na magazynowych półkach wydawnictw, lecz w celu ich nabycia przez potencjalnych czytelników.

Na ten moment chciałbym zwrócić uwagę – jako m.in. nauczyciel-bibliotekarz – na dwie istotne kwestie łączące się ze sobą. Zacznę swoje wywody od raportu przygotowanego przez TNS Polska dla Biblioteki Narodowej pt. „Stan Czytelnictwa w Polsce w 2014 roku”, a konkretnie od nieco innych wniosków płynących moim zdaniem z tegoż raportu niż podkreślają to jego autorzy. Ich zdaniem poziom odsetka czytelników w Polsce ustabilizował się. Oczywiście, to nie podlega żadnej dyskusji, ale czy nikt z elit tego kraju, decydentów politycznych nie zauważa, iż poziom tej stabilizacji jest na niebotycznie niskim poziomie. Czy nikt już nie pamięta o danych z początku XXI wieku, gdy już wtedy wielu światłych Polaków przeżywało niepokojące trendy jakie następowały wśród polskiego społeczeństwa.

Nie będę zalewał tutaj czytających moje wypociny danymi statystycznymi, gdyż to wszystko jest w raporcie – z resztą zachęcam do przeczytania !!! – to chociaż poprawią się rubryki w kwestii regularnego czytania dłuższych tekstów – żart. Raport dostępny jest pod linkiem: http://www.bn.org.pl/download/document/1422018329.pdf.

Swoją drogą czytając dalsze strony raportu pojawia się kolejny wniosek autorów z którego wynika, iż w 16 % gospodarstw domowych nie ma żadnych książek !!! To już zgroza, no bo jak wytłumaczyć taki stan. Rodzice z takich domów musza się chyba dobrze nagimnastykować, żeby swoim pociechom wytłumaczyć powód nie posiadania w ogóle domowego księgozbioru. A może akurat ich dzieci nie dopytują się o to, może same już nie czytają idąc w ślady rodziców … może.

Inną istotną kwestią, która niezwykle łączy się z poprzednimi moim rozważaniami dotyczącymi raportu, jest podejście decydentów politycznych w Polsce do bibliotek szkolnych. Traktują oni wspomniane biblioteki z przymrużeniem oka, a najlepiej to chcieliby, żeby ich w ogóle nie było, wtedy być może skończyłyby się trudne pytania kierowane pod ich adresem. Nikt z polityków nie zastanawia się jak poprawić czytelnictwo w Polsce, a gdy już powstają mądre w swojej idei programy/projekty, to niestety ich wykonanie, wdrożenie w życie pozostaje fatalne, wręcz ociera się o granicę absurdu. Mowa np. o największym od lat Narodowym Programie Rozwoju Czytelnictwa na lata 2014-2020 Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w którym na 15 długofalowych działań wartych przeszło 1 mld złotych nie uwzględniono żadnej biblioteki szkolnej choćby na złotówkę! Szok prawda? Z wielkiej kasy na rozwój czytelnictwa ani grosza nie dostają biblioteki szkolne, czyli te które są dla większości czytelników w Polsce biblioteką pierwszego kontaktu. Powód tego idiotyzmu jest prosty. Program jest adresowany tylko i wyłącznie do bibliotek publicznych, a nie do szkolnych, gdyż te podlegają MEN, a nie Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, de facto autorowi programu. Protesty, apele, listy … wszystko to posypało się na głowę ministrów odpowiednich resortów. Niby nawet zadziałało i od stycznia obecnego roku 2015 miała nastąpić w tym aspekcie zmiana, ale tak naprawdę czas pokaże czy w tym względzie rzeczywiście coś się zmieniło na lepsze. Niestety podstawą poprawy czytelnictwa są: środki finansowe i nasze – sensie nauczycieli-bibliotekarzy – starania. Bez pieniędzy obróconych na zakup nowości wydawniczych, multimedialnych, nie uda się sprostać rywalizacji o czytelników z tak potężnymi przeciwnikami odrywającymi ludzi od książek jak gry na konsolę, smartfony, Facebook i wiele tym podobnych nowości XXI wieku. Jeżeli bibliotekarze w odpowiedni sposób wystarają się o środki na zakup nowości wydawniczych, wtedy będziemy mogli jako społeczeństwo podjąć rękawicę, stoczyć bój o czytelnika, pokazać ludziom, że literatura to zysk w postaci kreatywnego i sprawnego myślenia, rozszerzenia światopoglądu, czy przeciwstawienia odmóżdżeniu uczniów i absurdalnego stosowania się jedynie do klucza. Na tym zakończę swoje przemyślenia i postawię kropkę, aby do problemu powrócić bliżej 3 marca z nowymi refleksjami dotyczącymi słabości czytelnictwa w Polsce.

 

nasze przygotowania do Międzynarodowego Dnia Pisarzy (trochę słaby aparat i kiepskie światło za co najmocniej przepraszam)

karykatury 1karykatury 2karykatury 3

 

20150217_083503

Komentarze

  1. Daria pisze:

    Ale warto zauważyć, że nieposiadanie wielu książek nie równa się temu, że się mało czyta – bo człowiek może na przykład wypożyczać, bo na zakup go nie stać. Problemem tutaj jest oczywiście cena książek w Polsce. Rodzice muszą się nagimnastykować, aby wystarczyło na normalne życie i opłaty i wydaje mi się, że w wielu domach to jest przyczyną ograniczonego kupowania towarów takich jak książki.
    I w drugą stronę – to, że ma się książki na półce, nie oznacza, że się naprawdę czyta. Część ludzi kupuje dla samego kupowania, bo taka teraz moda, bo „nie czytasz to nie idę z tobą do łóżka”, bo kolorowe kwejki z fajnymi książkami. Książka jako gadżet też nie służy rozwojowi.
    No i trzecia sprawa – co ludzie czytają. Jeśli w zeszłym roku był jakiś odsetek ludzi, którzy przeczytali jedną albo książki, to co, jeśli to było ’50 Twarzy Greya’, które ciężko nazwać w ogóle literaturą? To ja już wolę, żeby w ogóle nic nie czytali, niż mieli to czytać i określać siebie jako czytelników. Niektórzy czytają też inne bzdety, że też jakby w ogóle nic nie czytali.

    Więc liczby liczbami, a praktyka praktyką. Odsetek inteligencji w społeczeństwie nie będzie wzrastał – może się jedynie rozcieńczyć, jeśli większą liczbę będziemy chcieli określić tym mianem. Nie ma co zawracać Wisły kijem – jak ktoś chce, to będzie czytał i kampanie nie są potrzebne, a jak ktoś nie chce, to po co wmawiać, że powinien? No powinien, ale nie chce. Więc nie wiem, czy rzeczywiście należy się obawiać tego małego odsetka czytających. Zawsze było mało i będzie mało tych, którzy naprawdę czytają coś wartościowego.

    1. Adam Pawłowski Adam Pawłowski pisze:

      Cenę książek należy rozpatrywać dwojako. Po pierwsze mamy ogromną ilość opłat wchodzących w skład danej książki w stosunku do pensji statystycznego Polaka, i to jest na pewno problem wielu rodzin w Polsce. Z drugiej jednak strony cena zwykłej książki nie odbiega w sklepie galeriowym z książkami od ceny wódki półlitrowej czy dwóch paczek papierosów, czyli dla wielu Polaków artykułów „pierwszej potrzeby”. Przy czym co jakiś czas podają niepokojace dane o wzrosćie spożycia alkoholu, korzystania z innego rodzaju używek. Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że alkohol czy fajki jest mu potrzebny do przeżycia, a książki nie i dlatego ich nie kupuje. To również trzeba uszanować.
      oza tym książek w Polsce nie trzeba przecież kupować w drogich sklepach, gdzie płaci się dodatkowe opłaty naliczane do ceny ksiązki choćby za liczne telewizyjne, internetowe czy radiowe reklamy z udziałem gwiazd. Można kupować w promocjach. Od dawna w Media markt czy Carrefour są promocje na książki. W dużych kartonach można kupić ciekawe i przede wszystkim tanie książki, nawet te topowe. Oczywiście nie jest to w parę tygodni od wydania, ale czasami nawet po roku lub dwóch, ale jednak można nabyć daną publikację, która nas interesuje. Do tego dochodzi tani internet, na prawdę w Internecie znalezienie ciekawej i taniej ksiązki nie jest sprawą trudną. Np. od dłuższego czasu kupuję gazety w coraz bardzie popularnych kioskach z tanimi gazetami w Warszawie, gdzie zamiast ceny jak na okładce 8, 10, 15 płacę 1/3, czasami połowę. Tak więc możliwości kupienia tego czym się człowiek interesuje nie stanowi raczej problemu dla chcącego. A są jeszcze takie formy jak pisanie recenzji danej książki, aby uzyskać rabat na inną publikację, to też jakaś forma zdobycia swojej wymarzonej książki.
      Problem czytelnictwa w Polsce to w ogóle temat rzeka. My Polacy jesteśmy społeczeństwem bardzo mocno zafascynowanym kulturą zachodnią, wszystkim co z zachodu przybywa. Reformy przeprowadzone w wielu krajach zachodnich, rozwiązania gospodarcze nas nie interesują, ale chętnie nasze stacje telewizyjne kupią prawa do kolejnych nowych show. Nastepnie cała Polska tańczy, śpiewa, jeździ na lodzie, gotuje itp. Kiedyś nam już to przejdzie, ale narazie jest jak jest. Inni też przez to przeszli, gdy tzw. Zachód się rozszerzał. Gdyby ktoś tak na Zachodzie wprowadził modę na czytanie to pewnie nagle o dziwo całe społeczeństwo polskie zaczęło by czytać. Narazie przyszła moda kupywanie książek, ponieważ fajnie wyglądają na półkach. MOże za jakiś czas rozwinie się to w coś głębszego niż tylko estetyka pokojowa.
      Nie deprecjonowałbym tak ’50 Twarzy Greya’. Książka jak każda inna, tyle tylko, że zawiera inne poglądy czy treści. Ja piszę o raporcie, statystykach, a w nich nie liczą się poglady, wartości. Ogólnie w raporcie na który się powołuje, pobranym ze strony Biblioteki Narodowej, czytelnictwo dotyczy książek, a ’50 Twarzy Greya’ to też książka. Można zapytać czy płynie z niej coś mądrego, czy też nie, ale to już wartościowanie. Dla Pani ta książka to nie literatura, ale dla wielu ludzi nas świecie tak. 1,5 mln w Polsce sprzedanych egzemplarzy, ponad 100 mln na całym świecie. Chiałbym napisać taką „nie literaturę” co tak by się sprzedała. Raczej mi się nie uda, ponieważ pisze tylko prace z historii, politologii i narazie tylko artykuły.
      Na koniec jeszcze tylko dodam, że jako bibliotekarz będący w kontakcie z innymi z tej branży muszę stwierdzić, że myli się Pani, kampanie są potrzebne. Jak mawiał św. Łukasz: „Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się upamięta, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania”. Czyli będziemy się cieszyć – my bibliotekarze – jak chociaż jeden nieczytający zacznie czytać.

      pozdrawiam

  2. Krzyś pisze:

    Brawo. Gratulacje dla autora

  3. Wonderful work! This is the type of info that are meant to
    be shared around the web. Disgrace on the seek engines for not
    positioning this publish upper! Come on over and discuss with my site .

    Thanks =)

  4. This site was… how do I say it? Relevant!! Finally
    I have found something which helped me. Many thanks!

  5. minecraft.net pisze:

    I was curious if you ever considered changing the layout of your website?
    Its very well written; I love what youve got to say. But maybe you could a little more in the way of content so people could connect with
    it better. Youve got an awful lot of text for only having one or two pictures.

    Maybe you could space it out better?

Odpowiedz na „Adam PawłowskiAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.