Przyzwyczailiśmy się pod wpływem tradycji do rozmyślania o początkach państwa polskiego jako trudnym procesie jednoczenia plemion przez najsilniejsze plemię słowiańskie Polan, walce o granicę z państwem niemieckim oraz o niezależność od tegoż państwa. W tej cudownej wizji Piastowie to nasza polska dynastia wywodząca się prawdopodobnie od Piasta i Rzepichy, ale także dynastia, która podjęła dzieło budowy silnego państwa zwanego w przyszłości Polską, a następnie jego wprowadzenia w świat chrześcijańskiej Europy oraz wysokiej kultury w której rozwinęły się umiejętności czytania i pisania, jakże potrzebne nowo powstającemu zacofanemu państwu. Niestety, ale coraz częściej jest to prawda dla maluczkich, naiwna wersja zrodzona wraz z rozwijającym się w XIX wieku nacjonalizmem polskim, która coraz częściej nie wytrzymuje próby czasu i konfrontacji z nowymi odkryciami, zmieniającym się stanem badań i ukazującymi się na rynku wydawniczym nowymi publikacjami. W praktyce budowanie państwa polskiego to nie był żaden sprawnie przeprowadzony proces polityczny odbywający się w białych rękawiczkach, a zlepek często przypadkowych działań niekiedy niezwykle brutalnych i okrutnych. Można by wymienić wiele określeń obrazujących jacy byli przedstawiciele naszej pierwszej dynastii, najprościej jednak będzie odwołać się do przykładów, aby dokładnie te cechy zobrazować. Kluczowym jednak w tym ostatnim zdaniu jest słowo „naszej”, gdyż czy rzeczywiście możemy mówić, iż pierwsza dynastia nad Wisłą była naszą polską panującą w której władza tradycyjnie przechodziła z ojca na syna? A może na gnieźnieńskim tronie pierwsza dynastia nie była nasza, lecz szwedzka, bądź norweska? Gdyby tak było, np. gdyby pierwsza dynastia w Polsce była szwedzka to by oznaczało, iż mieliśmy dwie dynastie szwedzkie: Piastów i Wazów, jedną litewską Jagiellonów, saską Wettinów oraz wielu cudzoziemców z różnych państw, a pierwszym Polakiem na tronie był Sarmata Jan III Sobieski w 2 poł. XVII w. Niemożliwe? Dlaczego? Jak mawiał profesor Paweł Wieczorkiewicz historyk „powinien być otwarty na nowe koncepcje. Powinien do badanych problemów podchodzić na nowo, odrzucając wszystko co napisano w PRL. Powinien stawiać najbardziej szalone tezy i pytania, bo w szaleństwie jest zalążek geniuszu. Praca historyka polega na zadawaniu pytań, a nie powtarzaniu w kółko tych samych odpowiedzi”. Idąc tym tokiem myślenia warto zastanowić się i rozważyć przedstawioną w niniejszym tekście koncepcję, która mówi o tym, iż Piastowie byli okrutnymi i brutalnymi Wikingami przybyłymi nad Wisłę, gdzie podbili ziemie wraz z napotkaną ludnością, a następnie utworzyli państwo z czasem nazwane Polską.
Zacznijmy jednak od początku, czyli pochodzenia, aby następnie zająć się okrucieństwem i brutalnością wspomnianej dynastii.
Kluczowym jest odpowiedź na pytanie, czy rzeczywiście Piastowie to nasza słowiańska rodzima dynastia, czy też może przyjezdni okupanci, którzy opanowali słowiańskich kmieci i narzucili im swoje władztwo? Historycy pomimo intensywnych badań nie rozwinęli tej zagadki, a jest kilka poszlak, które ciągle stanowią poważne wyzwanie dla badaczy. Pierwsza poszlaka to Dagome iudex. Pismo z końca panowania Mieszka I, pierwszego historycznego władcy potwierdzonego źródłowo, który oddawał swoje państwo w opiekę papiestwa. W dokumencie tym pojawia się imię Dago, co może być dowodem na pochodzenie Mieszka. Mianowicie, imię Dago należy wiązać ze Skandynawią i wyjątkowo mobilnymi w początkach średniowiecza wojownikami Wikingami.
Druga poszlaka w pewien sposób może potwierdzać pierwszą. Otóż Wikingowie spenetrowali, co dziś doskonale wiemy dzięki źródłom pisanym i niepisanym, Europę Zachodnią i Wschodnią. Zapuszczali się daleko po morzach, a nawet oceanach (dziś już nikt nie ma wątpliwości, że dotarli do Ameryki), wpływali w głąb lądu rzekami, dzięki czemu zdobywali miasta leżące często kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeży morskich, a z czasem tworzyli swoje państwa na spenetrowanych ziemiach. Proszę zatrzymać się na moment i pomyśleć. Wikingowie byli w Ameryce, w Europie Zachodniej i Wschodniej, Afryce Północnej, rabowali, handlowali, wreszcie podbijali ziemie tworząc swoje państwa, a w Europie Środkowej nad Wisłą to co, nie pojawili się i nie podbili ziem? Odkrycia różnego rodzaju artefaktów na ziemiach polskich pochodzenia skandynawskiego drążą skałę i może w końcu doprowadzą badaczy do odpowiedzi jak często pojawiali się na ziemiach polskich i jak licznie.
Poszlaka trzecia jest równie interesująca, jak dwie poprzednie. Czemu córka pierwszego historycznego władcy Polski Mieszka I wyszła za mąż akurat za Wikinga Eryka, króla Szwecji, a następnie innego Skandynawa króla Danii Svena Widłobrodego a nie za jednego z książąt niemieckich, czeskich czy ruskich? Czy motywy tych małżeństw to jedynie interes polityczny, a może także wywodzenie się z jednego kręgu cywilizacyjnego, ze świata Wikingów?
Pochodzenie skandynawskie Piastów wiele by tłumaczyło. Wyjaśniałoby ich temperament i specyficzne metody działania w polityce. Przyznać trzeba, że Mieszko I doskonale rozumiał politykę i potrafił ją uprawiać. Znajomość zagadnień polityki widzimy np. przy okazji przyjęcia przez niego chrztu. W żywocie św. Metodego z 885 roku pada credo polityki księcia Mieszka, mianowicie „Dobrze będzie dla ciebie, synu, ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony na ziemi cudzej”. Wziął sobie do serca owe słowa Mieszko I, podobnie jak kilkadziesiąt lat później jego być może skandynawscy pobratymcy, i rozpoczął starania o samodzielne ochrzczenie się. Nie mamy żadnych złudzeń, że chrzest Mieszka był świetnym manewrem politycznym, a nie potrzebą duchową serca. Zanim przybyła chrześcijańska wybranka serca księcia, miał on 7 pogańskich żon. Rezygnacja z nich na rzecz jednej ! Dobrawy, księżniczki czeskiej, musiała mu się politycznie opłacać. Nie posądzałbym go w tej sytuacji o myślenie przyrodzeniem, gdyż byłby to kiepski interes zamiana 7 żon na jedną wybrankę serca, no chyba, że była to Pamela Anderson z czasów „Słonecznego patrolu”, w przeciwnym razie zwyczajowo nie opłacałoby się.
Przyjmując chrzest widzimy polityczne wyrachowanie księcia, ale i działanie typowe dla innych władców pochodzenia skandynawskiego. Mieszko dając się zanurzyć w chrzcielnicy uniknął narzucenia nowej wiary przez obce państwo, a zarazem zachował niezależność polityczną kraju, którym władał. Po wtóre Mieszko oparł swoją władzę na autorytecie kościoła, prymacie Boga. Od tej pory jakikolwiek bunt poddanych był występkiem przeciwko Bogu, a więc dynastia zapewniła sobie silnego sprzymierzeńca dla ciągłości, stabilności swojej władzy nad Wisłą. Zwłaszcza to ostatnie byłoby ważne, gdyby badacze wykazali skandynawskie pochodzenie Piastów, byłby to bowiem element obrony dynastii skandynawskiej przed słowiańskimi poddanymi.
Inna poszlaka skandynawskiego pochodzenia Piastów wiele mówi o nich jako władcach, lub nawet szerzej jako ludziach i ich surowym wychowaniu. Nowe odkrycia archeologiczne dostarczają ciekawych wniosków. Wynika z nich bowiem, że Polanie nie traktowali okolicznych plemion za pobratymców i w związku z tym doprowadzili do zagłady na początku X wieku wielu grodów wielkopolskich paląc je doszczętnie, a ludność sprzedając w niewolę. Jest wielce prawdopodobne, iż państwo polskie zbudowało swoją potęgę w X wieku właśnie na handlu żywym towarem, sprzedawaniu ludzi do krajów muzułmańskich. Celowo nie wymieniłem jako jednego z pozytywów chrztu Mieszka I włączenia Polski w orbitę wpływów Europy Zachodniej, cywilizacji bogatej materialnie, naukowo, gdyż ów handel Piastów niewolnikami słowiańskimi z krajami tj. kalifat kordobański, oznaczałby kontakty państwa nad Wisłą z cywilizacją znacznie bogatszą niż zachodniorzymska w tamtym okresie. Może nawet Mieszko I zdecydował się na chrzest w celu utrzymania niezwykle opłacalnego procederu handlu żywym towarem. Podbój Polski przez cesarstwo niemieckie mógłby bowiem tego typu działalność podważyć całkowicie jako niechrześcijańską, nie zgodną z prawem Bożym, bądź co bądź nawet św. Wojciech interweniował u władcy o zaniechanie tak niegodnych uczynków jakimi było sprzedawanie Słowian, pobratymców biskupa praskiego, do krajów muzułmańskich do wykorzystywania np. w haremach jako eunuchów.
Kontakty Mieszka I z muzułmańskimi państwami na prawdę musiały być rozległe, skoro książę dysponował nad Wisłą nawet wielbłądami. Jednego z takich zwierzaków przekazał w darze młodemu cesarzowi niemieckiemu Ottonowi III, co poświadczają różne źródła. Takie egzotyczne prezenty pochodzące z Afryki Północnej są jednoznacznym dowodem na bardzo zacieśnione więzi handlowe między władztwem Piastów a krajami spod znaku półksiężyca. W końcu wątpliwe, aby Mieszko przedkładał wielbłądy nad konie i woły jako środek transportu i dlatego kazał sobie za wszelką cenę sprowadzić te zwierzęta.
Bolesław Chrobry (Odważny), nauczył się rządzenia państwem od swojego ojca Mieszka I. Ten ostatni przed śmiercią pod wpływem nowej żony zapomniał o Bożym świecie i pierworodnym synu Bolesławie Chrobrym. Zgrabny tyłek żony Ody lub obfite piersi najwidoczniej przysłoniły mu cały świat i zaciemniły bystrość umysłu, bowiem wystawił na szwank interes pierworodnego i państwa, chociaż poniekąd dał Bolesławowi lekcję skutecznego rządzenia (czytaj skutecznego okrucieństwa). Oddając państwo wg dokumentu Dagome iudex w opiekę Stolicy Apostolskiej, tym samym zapewnił nowej żonie i synom z tego małżeństwa gwarancję władzy, a przynajmniej tak mu się wydawało. Szybka lekcję jaką odebrał Chrobry od tatusia zaowocowała zdecydowanym rozprawieniem się z konkurentami poprzez wypędzenie synów swojej macochy. Od tej pory Bolesław nie patyczkował się w postępowaniu z sąsiadami, wrogami, bądź sojusznikami, a nawet zdarzało mu się dość obłudnie zapominać o tym z kim zawierał przymierza lub kogo miał wspierać. Dobitnie dał temu przykład najpierw w 1003 roku interweniując w obronie tronu dla ks. czeskiego Bolesława III Rudego, a następnie zmieniając swoje stanowisko w jego sprawie poprzez zaproszenie go do Krakowa i oślepienie. W ten sposób Chrobry wyeliminował z polityki trwale i niezwykle okrutnie księcia czeskiego, pomimo, iż wcześniej go wspierał. Makiawelistyczne metody rządzenia wg zasady „dziel i rządź” stosował Chrobry nie tylko w polityce zagranicznej względem Czech. Podobnie nie patyczkował się, gdy gra toczyła się o pieniądze czy kobiety. Interweniując na Rusi w 1013 roku w obronie tronu swojego zięcia Świętopełka, wspólnie wziął udział w wyprawie z Niemcami i Pieczyngami, nie zawahał się wyrżnąć tych ostatnich, kiedy tylko doszło do ich konfliktu z Niemcami o podział łupów. Pozazdrościć tylko takiego sojusznika jak Bolesław, który zamiast łagodzić spór dwóch swoich sprzymierzeńców tak lekkomyślnie i okrutnie rozprawiał się z jednym z nich.
Jeszcze bardziej szokuje to, co Chrobry wyprawiał w związku z kolejną wyprawą na Ruś w 1018 roku. Prawdopodobnie rok wcześniej w 1017 roku zmarła Emnilda, żona Bolesława. Władca Polski zapragnął więc nowego ożenku z Przecławą, siostrą Jarosława Mądrego, konkurenta do władzy swojego zięcia Świętopełka na Rusi. Jarosław odmówił jednak, co rozsierdziło Bolesława do tego stopnia, iż pojął za żonę młodziutką Niemkę Odę, chociaż sam był już stary, „wielki i ciężki, że ledwo na koniu mógł wysiedzieć” – donosił kronikarz ruski. Najwidoczniej młodziutka żonka niezbyt Bolesławowi dogodziła albowiem po zdobyciu Kijowa stary ramol Chrobry wziął do niewoli niedoszłą wybrankę swojego serca Przecławę i ją zgwałcił. Cóż, nie było to zbyt chlubne wydarzenie i często dzisiaj w podręcznikach do historii pomija się je wspominając jedynie o przyłączeniu w drodze powrotnej Grodów Czerwieńskich do Polski.
Jak mocno sąsiedzi nienawidzili okrutnych władców polskich, Bolesława Chrobrego i Mieszka II, możemy się przekonać choćby analizując źródła mówiące o wykastrowaniu tego ostatniego, gdy w 1031 roku stracił władzę w Polsce i uciekł do Czech. Tam został ukarany prawdopodobnie nie tylko za oślepienie przed laty przez własnego ojca Bolesława Chrobrego ks. czeskiego Bolesława III Rudego, ale także za politykę zagraniczną z pierwszych lat swojego panowania.
Jeśli ktoś z elit monarchii piastowskiej narzekał na rządy Bolesława Chrobrego czy Mieszka II jako niezwykle obciążające budżet państwa, wywołujące wzrost obciążeń społecznych, to zmienił z pewnością co do nich zdanie po dojściu do władzy brata Mieszka II, Bezpryma. Rządy tego ostatniego były bowiem jeszcze gorsze niż jego poprzedników. Prześladowania całej dotychczasowej elity, jakie wtedy nastąpiły, mogły jedynie świadczyć albo o bardzo dużej bezmyślności naszego księcia, albo o tym, że nie był on w ogóle związany ze słowiańskimi możnymi i wojownikami np. pochodzeniem. A może o jednym i drugim świadczyły. W każdym bądź razie Bezprym tak bardzo dopiekł swoimi poczynaniami elicie słowiańskiej, że szybko obdarzyła ona swoją sympatią na nowo starego, zrzuconego z tronu księcia, Mieszka II, oczywiście kosztem wspomnianego Bezpryma.
Najdonioślejszym skutkiem kryzysu politycznego w Polsce po zawieruchach w dynastii Piastów była reakcja pogańska. Fatalne rządy doprowadziły do odejścia od wyrachowanej polityki chrzcielnicy przez społeczeństwo na rzecz dawnych prastarych słowiańskich wierzeń. Ponownie budowano kamienne i drewniane posągi przywracając wiarę przodków. Czy to nie zastanawiające z jaką łatwością lud nad Wisłą porzucił nową wiarę? Ledwie władca utracił tron, a jego brat zaczął, delikatnie mówiąc wprowadzać swoje porządki, a Słowianie niemal natychmiast zapomnieli o Chrystusie ukrzyżowanym na Krzyżu na rzecz różnych prastarych bóstw i boginek tak jakby chcieli pokazać obcość dynastii i wprowadzonej przez nią wiary.
Sposób rządzenia państwem także dostarcza argumentów iż Piastowie byli obcy wobec społeczeństwa słowiańskiego. Niemiecki kronikarz Thietmar donosił bowiem, iż „panuje tam [nad Wisłą – przyp. A. P.] dużo różnych zwyczajów, a choć są one straszne, to jednak niekiedy zasługują na pochwałę. Lud jego [Bolesława Chrobrego – przyp. A. P.] bowiem wymaga pilnowania na podobieństwo bydła i bata na podobieństwo upartego osła, a władca nie może nim kierować bez stosowania surowych kar. […] Jeżeli stwierdzono, że ktoś po Siedemdziesiątnicy [czyli w Wielkim Poście] jadł mięso, karano go surowo przez wyłamanie zębów. Prawo Boże bowiem, świeżo w tym kraju wprowadzone, większej nabiera mocy przez taki przymus, niż przez post ustanowiony przez biskupów”.
W kraju, gdzie dynastia wywodzi się z ludu, z pewnością nie byłoby aż takich problemów w sprawowaniu władzy przez kolejnych władców. Chyba, że ów panujący byli obcą dynastią, która siłą narzuciła ludowi swoje rządy. Wtedy i owszem należało batem, surowymi karami takimi jak śmierć, egzekwować wykonywanie rozkazów przez ludność. Dowodów na wyobcowanie Piastów ze Słowian znaleźć można również u innych kronikarzy. Prokopiusz z Cezarei, historyk bizantyjski, pisał o Słowianach, iż „mieszkają w nędznych chatach, rozsiedleni z dala od drugich, a przeważnie każdy zmienia kilkakrotnie miejsce zamieszkania. Stając do walki, na ogół pieszo idą na nieprzyjaciela, mając w ręku tarczę i oszczepy, pancerza natomiast nigdy nie wdziewają. Niektórzy nie mają ani koszuli, ani płaszcza, lecz jedynie długie spodnie […] i tak stają do walki z wrogiem […]. Wszyscy są rośli i niezwykle silni, a skóra ich i włosy nie są ani bardzo białe, ani zdecydowanie ciemne, lecz wszyscy są rudawi. Życie wiodą twarde i na najniższej stopie […] i stale są okryci brudem”.
Przytoczony tutaj tekst dostarcza wątpliwości w kwestii tego czy z takich ewentualnych wojowników miałby grupować swoją drużynę Mieszko lub Chrobry, gdy pokonywali saskie (cesarskie) zastępy wojska? Mało prawdopodobne, nawet, gdy weźmiemy pod uwagę, iż Prokopiusz z Cezarei żył kilka wieków przed Piastami i założymy, że Słowianie rozwijali się cywilizacyjnie. Skandynawskie pochodzenie drużyny wczesnopiastowskiej jest bardziej przekonywującym argumentem za tym, że zwycięstwa wspomnianych książąt piastowskich były możliwe w starciu z niemieckimi najeźdźcami.
Analizując przytoczone tutaj argumenty i poszlaki należy stwierdzić, iż jest wielce prawdopodobne, że Piastowie rzeczywiście byli obcą dynastią przybyłą ze Skandynawii drakkarami, która tutaj nad Wisłą podbiła słowiańską ludność. Przykładów okrutnego traktowania wrogów, przeciwników politycznych, swoich poddanych lub samych siebie znajdziemy u jej przedstawicieli całe mnóstwo i nie podlega to w zasadzie żadnej dyskusji. Bez wątpienia Piastowie byli niezwykle bezwzględni, surowi, okrutni, a poszczególni członkowie rodu bez mrugnięcia okiem skazywali innych na śmierć lub cierpienie. Przy tym byli wyjątkowo skuteczni politycznie, prowadzili aktywną, wspartą orężem, politykę zagraniczną, podobnie jak Rurykowicze, dynastia skandynawska sprawująca rządy na ziemiach ruskich przez kilka wieków. Rurykowicze wywodzili się od legendarnego Ruryka, wodza Waregów. Z czasem zasymilowali się ze Słowianami, co niekiedy bywa przyczyną mylnego określania tej dynastii jako słowiańską. Ten sam błąd popełniany jest wobec Bułgarów, z powodu ich asymilacji, przyjęcia zwyczajów czy języka słowiańskiego itp. Być może na tej samej zasadzie uznano Piastów za słowiańską dynastię zapominając lub celowo odrzucając prawdziwy jej rodowód. Na rozwiązanie zagadki pochodzenia Piastów przyjdzie nam z pewnością jeszcze długo poczekać, ale warto już teraz rozważać pewne koncepcje coraz częściej wysuwające się przed szereg powtarzanych często bezmyślnie starych XIX-to i z początku XX wieku tez mówiących o wielkim trudzie integracyjnym rodziny Piastów wywodzących się od zwykłego kmiecia.
Komentarze